Mikaela Shiffrin wyrównała już rekord pucharowych zwycięstw Ingemara Stenmarka, pobiła go i pojechała dalej. Ostatniego dnia ubiegłego sezonu licznik jej wygranych zatrzymał się na liczbie 97. Ciężko sobie wyobrazić, by do wiosny nie dobiła do setki.
Mikaela Shiffrin to dziś najlepsza ambasadorka narciarstwa alpejskiego na świecie. Pochodzi z USA – kraju, w którym ten sport jest pewnie gdzieś w drugiej dziesiątce najpopularniejszych dyscyplin. Ale Amerykanie lubią olimpijskie złoto (Shiffrin ma dwa) i lubią bicie rekordów. Po sezonie 2022/23, w którym po raz piąty została najlepszą alpejką Pucharu Świata, pobiła rekord Stenmarka, wywalczyła swoje siódme złoto mistrzostw świata, została (jako druga alpejka w historii) najlepszą amerykańską sportsmenką roku, znalazła się w setce najbardziej wpływowych ludzi świata magazynu „Time”. I zaliczyła rajd po wszystkich liczących się w kraju programach telewizyjnych.
Mikaela Shiffrin. Alpejka wszechstronna
Amerykanka to alpejka wszechstronna. Zaczynała jako slalomistka, w tej konkurencji odniosła pierwszych dziewięć zwycięstw (dziś ma ich na koncie 60), potem dołożyła gigant (22 wygrane). Ale wygrywała też supergiganty, zjazdy, slalomy równoległe i raz kombinację. To kolejny rekord Shiffrin – zebrała kolekcję zwycięstw we wszystkich konkurencjach alpejskich, co jest gigantycznym osiągnięciem, bo większość alpejczyków specjalizuje się albo w konkurencjach technicznych (slalom i gigant), albo szybkościowych (supergigant, zjazd). Ci, którzy marzą o wygraniu klasyfikacji generalnej, muszą jednak ścigać się przynajmniej w trzech konkurencjach, więc specjaliści od nart długich dokładają gigant, od krótkich – supergigant. Ale wygrywających i w najszybszej konkurencji (zjeździe), i najbardziej technicznej (slalomie) można policzyć na palcach jednej ręki.
Sezon 2022/23 Shiffrin zaczęła z 74 wygranymi. Najpierw wyrównała i pobiła należący do Amerykanki Lindsey Vonn rekord kobiecych zwycięstw (82). Potem zrobiła to samo z rekordem „unisex” wielkiego Szweda Ingemara Stenmarka (86).
Przez cały tamten sezon wygrała zawody Pucharu Świata 14 razy. Zakończyła go z 88 wygranymi na koncie.
Kierunek – setka
Na początku ubiegłej zimy kibice byli pewni, że w tym sezonie Shiffrin dobije do magicznej liczby 100 wygranych. To, że jest w stanie tego dokonać, zapowiedział sam Ingemar Stenmark.
– Jeżeli jakiś alpejczyk da radę wygrać Puchar Świata 100 razy, to będzie to ona – zawyrokował już kilka lat temu.
Ale Amerykanka rozkręcała się powoli: przegrywała tam, gdzie wydawała się faworytką, ale wygrywała, gdy niewielu na nią stawiało. Od stycznia – gdy miała kraksę na trasie zjazdu w Cortinie d’Ampezzo – do zawodów w Are w marcu – pauzowała z powodu kontuzji kolana. Ostatni raz wygrała slalom na finałach w Saalbach. Było to jej 97. pucharowe zwycięstwo.
Tegoroczny sezon zaczyna się 26 października. Amerykanka jest zdrowa, szczęśliwa (w kwietniu zaręczyła się z norweskim alpejczykiem Aleksandrem Aamodtem Kildem). Trudno sobie wyobrazić, żeby nie udało jej się w tym sezonie odnieść zwycięstw numer 98, 99 i 100.
Czy Shiffrin największym alpejczykiem wszech czasów jest?
Czy pokonanie Ingemara Stenmarka oznacza, że Amerykanka już jest oficjalnie najlepszym alpejczykiem dowolnej płci w historii? Gdyby to było takie proste…
Bo porównywanie osiągnięć sportowców, nawet w tej samej dyscyplinie, to ryzykowna zabawa. Co liczyć? Liczbę mistrzostw olimpijskich? Mistrzostw świata? Medali na tych imprezach? Wywalczonych trofeów? W większości sportów zasady, liczba konkurencji, imprez zmieniały się przez lata. Nawet porównywanie liczby medali olimpijskich może być mylące, bo różne były liczby kompletów rozdawanych medali na poszczególnych igrzyskach. Zdarzały się też ich bojkoty albo wykluczanie zawodników uznanych za zawodowców.
W narciarstwie alpejskim zasady gry zmieniały się wielokrotnie – na przykład przez wiele lat igrzyska olimpijskie były jednocześnie mistrzostwami świata. Ale w połowie olimpiady, co dwa lata – rozgrywano mistrzostwa osobno.
Od 1967 r. alpejczycy w każdym sezonie ścigają się w Pucharze Świata. Walczą o punkty w klasyfikacji generalnej – nagroda za wygraną to wielka Kryształowa Kula (przez wielu uważana za trofeum cenniejsze niż medal olimpijski) oraz w klasyfikacji w poszczególnych konkurencjach – za te wręczane są kule małe. Ale liczba konkurencji, rozegranych imprez, sposób punktacji zmieniały się na tyle często, że wskazanie największego alpejczyka wszechczasów zależy od tego, kto i jak liczy.
To może należy brać pod uwagę tylko liczbę wygranych zawodów Pucharu Świata? W końcu wygrana to wygrana. Ale jakieś „ale” znajdzie się zawsze, bo kiedyś konkurencji alpejskich było mniej, dziś jest więcej. Zmieniały się też zasady: Stenmark jeździł w konkurencjach, w których i wtedy, i dziś rozgrywane są dwa przejazdy. Ale w czasach Stenmarka w drugim przejeździe na początku jechała pierwsza piątka w odwróconej kolejności. A potem dopiero reszta. Stenmark, jeśli w pierwszym przejeździe był w pierwszy – w drugim jechał jako piąty. W tamtych czasach rzadko kiedy całe zawody wygrywał ktoś, kto na półmetku był dalej niż na miejscu piątym.
Dziś w drugim przejeździe startuje 30 najlepszych – w odwróconej kolejności. Czyli jeżeli na półmetku byłeś pierwszy – jedziesz ostatni. I zdarza się, choć to oczywiście są wyjątki, że zawody wygrywa ten, który w pierwszym przejeździe był 28. czy 29. Więc może Mikaela Shiffrin ma trudniej?
W czasach Stenmarka rozgrywano już czasem slalomy równoległe, Szwed wygrał trzy z nich. Ale akurat w tych sezonach, w których te wygrane liczyły się tylko do klasyfikacji Pucharu Narodów. Gdyby Szwed ścigał się dziś – wygranych zawodów PŚ miałby 89. Ale i ten rekord Shiffrin już pobiła.
W rozstrzygnięciu, kto jest lepszy, nie pomogą też sami zainteresowani. – Całe to zamieszanie wokół liczb nie ma sensu – powiedział Stenmark w wywiadzie dla agencji AP. – Mikaela jest po prostu lepszą alpejką niż ja. Podziwiam, że jest dobra i w slalomie, i w zjeździe. Ja tak nie umiałem.
Ale Shiffrin też uważa, że nie numery są ważne. – Ważniejsze jest nazwisko. Ingemar Stenmark to legenda naszego sportu i cokolwiek jeszcze zrobię, nic tego nie zmieni – podkreśla, jak tylko często się da.
Anna Kwiatkowska




