Najlepszy sezon w karierze może okazać się ostatnim dla 30-letniego Francuza Cypriena Sarrazina. Lekarz francuskiej reprezentacji przyznaje, że nie ma pewności, że alpejczyk jeszcze wróci do ścigania. Sarrazin po wypadku na trasie supergiganta w Bormio przeszedł operację mózgu.
W ubiegłym sezonie Cyprien Sarrazin o mały włos nie sprzątnął Marco Odermattowi sprzed nosa Kryształowej Kuli za zjazd. Plany pokrzyżowała mu kontuzja i pogoda.
Wcześniej wygrał cztery razy i to na samych kultowych trasach: zjazd w Bormio, supergigant w Wengen i dwa razy zjazd w Kitzbühel.
Cyprien Sarrazin konkurencjami szybkimi na poważnie zajął się kilka lat temu. Co okazało się dobrym pomysłem. Wcześniej – gdy nie miał akurat kontuzji – startował przede wszystkim w gigantach, zawodach równoległych i kombinacji.
Jego największym sukcesem w tych konkurencjach była wygrana w równoległym gigancie w Alta Badia w grudniu 2016 r., dziesięć miesięcy po debiucie w Pucharze Świata. Trzy lata później w tym samym miejscu Sarrazin zajął 2. miejsce w gigancie. Stało się to zaraz po powrocie Francuza do ścigania po przerwie trwającej prawie dwa sezony. I aż do ubiegłego sezonu to były wszystkie sukcesy Sarrazina w Pucharze Świata.
Cyprien Sarrazin miał uraz mózgu już w 2018 roku
Kłopoty zdrowotne Francuza zaczęły się w styczniu 2018 r. Po upadku na treningu giganta w trafił do szpitala z urazem mózgu, Przez kilka dni obserwacji nie wolno mu było używać telefonu, nic oglądać ani czytać. W tamtym sezonie już do ścigania nie wrócił.
W kolejnym udało mu się wystartować w trzech wyścigach PŚ, nie zdobył ani jednego punktu, a z rywalizacji wykluczyła go kontuzja prawego kolana.
Francuz się rozpędza
W supergigantach Cyprien Sarrazin zaczął startować dopiero w sezonie 2020/2021, w zjazdach – rok później. W grudniu 2022 r. w zjeździe w Val Gardenie (to był dopiero jego trzeci start w PŚ w tej konkurencji) zajął miejsce szóste. W styczniu 2023 roku był ósmy w supergigancie w Cortinie d’Ampezzo. A potem – w czasie legendarnych zawodów w Kitzbühel – najpierw był najszybszy na jednym z oficjalnych treningów, potem w pierwszym zjeździe zajął miejsce 10, ale już drugiego zjazdu nie ukończył. Z mistrzostw świata przed własną publicznością w Courchevel/Meribel i kolejnych startów w PŚ wykluczyła go kontuzja pleców.
Ale ubiegły sezon należał już do Francuza. W połowie grudnia w Val Gardenie dwa razy otarł się o podium: w supergigancie do trzeciego miejsca zabrakło mu 0,05 s, dzień później w zjeździe trzeci Marco Odermatt był lepszy o 0,09 s.
Los odwrócił się 12 dni później. W Bormio w zjeździe dokładnie o te same 0,09 s Sarrazin pokonał Odermatta. I wygrał swoje pierwsze zawody Pucharu Świata w konkurencjach szybkich.
Francuscy kibice narciarstwa oszaleli. Sarrazin to dopiero czwarty Francuz, który w tym stuleciu wygrał zawody w zjeździe. Ostatni raz udało się to Adrienowi Théaux w 2015 r.
– Zawsze bardzo lubiłem szybkość i adrenalinę. Czy to na nartach, czy na rowerze górskim – mówił po tym sukcesie. – Ale do startów w zjazdach i supergigantach w Pucharze Świata musiałem dojrzeć.
W Wengen pozbawił Marco Odermatta wygranej przed jego własną publicznością w supergigancie. To też była historyczna wygrana – pierwsza dla Francji w tej konkurencji od dekady.
Tydzień później wziął szturmem Kitzbühel – wygrał oba zjazdy na Streifie. Wcześniej startował tam w zjeździe tylko rok wcześniej, dwa razy (w pierwszym zajął miejsce 10, drugiego nie ukończył). Zrobił więc za trzecim podejściem to, o czym wielu wybitnych zjazdowców marzyło przez całą karierę. I wielu się nie udało. Marco Odermatt, aktualny król zjazdu, próbował już osiem razy. Na razie był tylko dwa razy drugi i raz trzeci. – Wygrać w Kitz. To jest mój główny cel na ten sezon – zapowiadał Szwajcar jesienią.
Sarrazin po sukcesie na Streifie z dnia na dzień stał się rozpoznawalny. – Nie mam czasu usiąść, w kółko udzielam wywiadów – opowiadał. – Lucho [Luc Alphand, który wyhrał w Kitz w 1997 r. ] doradził mi, żebym po prostu cieszył się tą chwilą.
W styczniu 2024. Sarrazin wystartował w dwóch supergigantach w Garmisch-Panterkirchen. Miesiąc później w czasie treningu w Kvitfjell upadł i doznał kontuzji łydki.
Wrócił dopiero na finały w Saalbach. Chciał powalczyć z Odermattem o Kulę za zjazd – dzieliły ich tylko 42 pkt. Wystarczyło, żeby Francuz wygrał (100 pkt), a Szwajcar był dopiero piąty (45 pkt.). Ale do walki nie doszło – z powodu złej pogody zjazd został odwołany.
W tym sezonie Sarrazin raz stał na podium – był drugi w supergigancie w Beaver Creek na początku grudnia.
A potem tu po świętach Bożego Narodzenia przyszły zawody w Bormio. Tam, gdzie rok temu triumfował. Francuski alpejczyk wygrał pierwszy trening. W czasie drugiego miał poważny wypadek. Nie wiadomo, czy nie będzie musiał po nim zakończyć kariery.
Fatalny upadek Sarrazina. Kłopoty ze wzrokiem
W czasie piątkowego – drugiego – treningu na trasie Stelvio – na pierwszych pomiarach Sarrazin był najszybszy. Przewrócił się w końcowym fragmencie, uderzył głową w śnieg i zatrzymał dopiero w siatkach. W helikopterze w drodze do szpitala był przytomny, narzekał na nogę. Dopiero badania wykazały, że ma krwiaka mózgu. Został zoperowany jeszcze we Włoszech. Po kilku dniach trafił do szpitala w Lyonie.
W niedzielę rano lekarz kadry Francji dr Stéphane Bulle przekazał prasie najnowsze wieści o zdrowiu Sarrazina. – Cyprien przeszedł poważną operację mózgu. To jednak co innego, niż kontuzja kolana – mówił. – Szczerze mówiąc, nie wiem, czy Cyprien w ogóle wróci do ścigania. Ale zrobimy wszystko, by mu to umożliwić.
Sarrazin pamięta moment wypadku. Ma kłopoty ze wzrokiem – widzi podwójnie. – Ale to normalne objawy po takim urazie. Z czasem powinny ustąpić – uspokaja dr Bulle.
Alpejczyk już zaczął rehabilitację. Musi się uczyć najprostszych czynności: siadania, chodzenia, jedzenia. Dobra wiadomość jest taka, że pomimo początkowych obaw Sarrazin nie doznał żadnego urazu kolana ani kostki.
Sarrazin to nie jedyna ofiara Stelvio
W czasie weekendu szybkiego ścigania w Bormio poważnych kontuzji doznało jeszcze kilku alpejczyków. Po upadkach na trasie treningu zjazdu sezon zakończyli Włoch Pietro Zazzi (złamane obie nogi) i Szwajcar Josua Mettler (pozrywane więzadła w obu kolanach). A z trasy supergiganta dwa dni później zwieziony został Gino Caviezel – okazało się, że wybił obojczyk i poważnie uszkodził kolano. „To były trudne dnia, czas na opracowaniu planu powrotu w przyszłym sezoni” – napisał Caviezel na Instagramie tydzień po wypadku.
Simon Jocher zsołał ukończyć zjazd (na 13 miejscu) ale na metę dojechał krzywiąc się z bólu. Okazało się, że po skoku uszkodził sobie piętę. Jak długa będzie jego przerwa od ścigania na razie nie wiadomo.
Po wypadku Sarrazina ulało się jego koledze z reprezentacji Nilsowi Allegre.
– Przygotowują trasę od 40 lat i ciągle jedyne co umieją, to zrobić ją tak, że jest niebezpieczna – grzmiał przed kamerami Eurosportu. – Nie zasługują na igrzyska olimpijskie! [na trase Stelvio mają zostać rozegrane supergigant i zjazd mężczyzn na igrzyskach w 2026 r.].
Na krytykę odpowiedział dyrektor sportowy Markus Waldner. – Organizatorzy zrobili co mogli, żeby przygotować stok najlepiej jak się da – tłumaczył. – Co tydzień coś się komuś nie podoba. W Gurgl trasa była za twarda, w Levi za miękka… Nie zapominajmy, że jesteśmy sportem outdoorowym!
–
Dziekuję. Też liczę, że Sarrazin wróci. I że wyczerpał limit pecha!
Bardzo ciekawy artykuł, prosimy o więcej 🙂 a Cypriena niesamowicie szkoda, oby jeszcze wrócił